Cichy, nierzucający się w oczy student okazał się brutalnym zabójcą. Z jego pamiętnika wynikało, że chciał się stać kimś zupełnie innym – napakowanym, wygolonym na łyso gościem, mknącym czarnym bmw.
W październiku 1998 r. Piotr Domański, student Politechniki Łódzkiej, postanowił „dorobić sobie" na handlu narkotykami. Dostawca środków odurzających oszukał go jednak, a Domański wymyślił sobie wtedy inny sposób na szybkie wzbogacenie się – chciał napaść na cinkciarza handlującego walutą w okolicach jednego z łódzkich kantorów. W tym celu nielegalnie kupił broń na targowisku, a potem uznał, że do napadu przyda mu się samochód. Zabił więc taksówkarza, a potem cinkciarza. Ostatnią jego ofiarą padł inny taksówkarz, który rozpoznał samochód kolegi po fachu i rzucił się w pogoń za mordercą. Domański zbiegł z Łodzi i przez pewien czas się ukrywał. Zatrzymano go w listopadzie 1998 r. Ale po kolei...
Jak pożyczać, to od rodziny
Piotr Domański w 1998 r. miał 23 lata. Studiował na Politechnice Łódzkiej. W środowisku uchodził za cichego i introwertycznego młodzieńca. Jednym z jego znajomych był diler narkotyków.
Domański też chciał spróbować swoich sił w tym fachu – wydawało mu się, że szybko i bez problemu zarobi spore pieniądze. Podobno pożyczył pieniądze od brata (a ten miał je od ojca), aby kupić pierwszą partię środków odurzających, poporcjować ją, a potem sprzedać indywidualnym odbiorcom za wyższą cenę. Spłaciłby wtedy pożyczkę, a i tak pozostałoby mu w kieszeni sporo pieniędzy. Wszystko szło zgodnie z planem – do czasu. Domański zapłacił za narkotyki dostawcy, a ten go oszukał i nie dostarczył towaru. Jedyne, co zostało 23-latkowi, to długi. Brat i ojciec zaczęli upominać się o pieniądze.
Coraz bardziej zdesperowany student postanowił zdobyć środki na spłatę pożyczki, popełniając poważniejsze przestępstwo – zaczął planować napad na handlarza walutą. Pomysł zakładał, że przy skoku wykorzysta broń palną i samochód. Najpierw musiał te przedmioty zdobyć. Pistolet, co w tamtych czasach należało do normy, kupił na targowisku Górniak u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Sieradzkiej. Poza bronią bez problemu można tam było znaleźć na przykład podrabiane dokumenty, nielegalny alkohol czy papierosy. Dziś na mniejszą skalę, ale wciąż wygląda to podobnie.
Samochód Domański zamierzał ukraść. Uznał, że najlepiej będzie zaatakować taksówkarza.
Pełny artykuł Patryka Szulca możecie przeczytać w piątym numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Unsplash.com
powrót