W marcu 2023 r. nastąpi koniec kadencji Xi Jinpinga, przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej. Tymczasem Chiny zaliczyły najgorsze od czterdziestu lat wyniki ekonomiczne. Przez całe tysiąclecia, kiedy tylko pojawiały się oznaki kryzysu, barbarzyńcy próbowali zagarnąć Państwo Środka, ale ono z każdej takiej przygody wychodziło silniejsze. Czy tak będzie i tym razem?
W połowie sierpnia, kiedy świat ujrzał najnowsze dane ekonomiczne z Państwa Środka, ekonomiści zgodzili się, że obraz Chin kreślony od dziesięcioleci przez specjalistów od geopolityki jest już nieaktualny. Przez ostatnie dziesięć lat trwało oczekiwanie na dzień, w którym Chiny przejmą od Stanów Zjednoczonych palmę pierwszeństwa w wyścigu o tytuł największego mocarstwa planety.
Zachód, znudzony dobrobytem końca historii, powoli pogrążał się w apatii, leżąc na kanapie ze smartfonem w ręku albo na kozetce u psychoterapeuty, ewentualnie kucał na trawniku jakiegoś domorosłego szamana, który przy pomocy uderzania w bębenki stymulował duchowy rozwój pacjenta. W tym czasie Chiny uczyły się, pracowały, bogaciły i eksperymentowały z granicami, które od tysięcy lat dzieliły chińskie społeczeństwo na zamknięte kasty: rolnicy zajmowali się pracą na roli, rzemieślnicy wytwarzali rzeczy piękne, użyteczne i trwałe, wojownicy dbali o bezpieczeństwo, kapłani starali się łagodzić niedogodności doczesne i przygotować dusze ludzi na ostateczną podróż, a urzędnicy ściągali podatki i zapewniali wszystkim pozostałym niezmienność bytu.
Jeśli nie ma szans na awans społeczny, to ludzie wcześniej czy później godzą się ze swoim losem i przyjmują do wiadomości, że zawsze będzie tak samo jak zawsze.
Czyli dobrze.
Słońce już niepotrzebne
Nad tym wszystkim stał cesarz z zastępem swoich przybocznych. Przez jakieś pięć tysięcy lat ten system czasami trzeszczał, ale działał na tyle sprawnie, że uczynił Państwo Środka prawdziwą potęgą. Pochodzące sprzed kilku dekad żarty o tym, że Chińczycy posyłają swoich ludzi na targi naukowe czy przemysłowe, żeby kopiować i podrabiać pomysły zachodniej cywilizacji, przeszły już dawno do lamusa. Dziś Chiny wydają na badania naukowe więcej niż Stany Zjednoczone, mają własną naukową Future Science Prizes na wzór Nagrody Nobla, w której oprócz dyplomu zwycięzca dostaje na swoje badania milion USD. Dziś to chińscy naukowcy są najbardziej zaawansowani w konstruowaniu komputerów kwantowych i to właśnie oni potrafili wyhodować skrobię bez fotosyntezy – hybrydowy, chemiczno-biochemiczny proces syntezy skrobi z dwutlenku węgla i wodoru w systemie bezkomórkowym. Wyeliminowali biologię z procesu produkcji żywności. Aby ją produkować, człowiekowi nie będą już potrzebne rośliny, ani nawet dostęp do światła słonecznego. Chińczycy jako pierwsi obeszli ograniczenia ewolucji ziemskich gatunków.
Pełny artykuł Grzegorza Kapli możecie przeczytać w piątym numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Ostatnie miesiące kadencji Xi Jinpinga to czas, w którym Chińska Republika Ludowa ma najgorsze od lat wyniki gospodarcze, źródło: Palácio do Planalto (CC BY 2.0).
powrót