Douglas Latchford stworzył przestępczą siatkę, która szmuglowała na Zachód dobra kultury rabowane w ogarniętej wojną Kambodży. Nawet tragedię ludobójstwa potrafił wykorzystać dla swoich celów.
Wśród ryku silników, wrzasków i wystrzałów kawalkada kilkudziesięciu motocykli sunęła ulicami brudnego, zabiedzonego miasta Siĕm Réab. Padło już kilku zabitych i rannych; policjanci usiłowali powstrzymać motocyklistów, lecz ci, strzelając gęsto z pistoletów maszynowych, parli naprzód. Zmierzali prosto do budynku pracowni konserwatorskich, gdzie przetrzymywano antyki z kompleksu świątynnego Angkor Wat.
Po paru minutach motocyklowa szarańcza opadła podłużną dwupiętrową budowlę. Czereda chudych, skośnookich obwiesiów rzuciła się do wejścia i wtargnęła do środka. Strzelając do uciekających w popłochu strażników, ruszyli w stronę jednego z magazynów.
Drogę do pomieszczenia blokowała pancerna brama. Jeden z mężczyzn uniósł wietnamski granatnik B-40, wycelował i nacisnął spust. Budynkiem wstrząsnął ogłuszający huk i rumor: pocisk wybił wyrwę w bramie, krusząc stalową sztabę zwierającą jej skrzydła. Podnieceni napastnicy wparowali do magazynu. Ich oczom ukazały się starodawne posągi i rzeźby stojące w rzędach pod ścianami. O to chodziło!
Wkrótce było po wszystkim. Zbrojna horda wyjechała pośpiesznie ze Siĕm Réab wraz z łupem wartym ok. pół miliona dolarów i zniknęła w mrocznych ostępach pobliskiej dżungli. Napaść, do której doszło 10 lutego 1993 r., wpisała się w trwający od dekad cykl rabunków bezcennego dziedzictwa kulturalnego Kambodży.
Z dynamitem po antyki
Nikt nie był lepszym klientem tego typu rabusiów od Douglasa Latchforda, brytyjsko-tajlandzkiego biznesmena i konesera sztuki. Latchford przyszedł na świat w 1931 r. w brytyjskich wówczas Indiach. Ojciec, zamożny bankowiec, zapewnił mu dobrą edukację w brytyjskim Brighton College, młodemu Dougowi niezbyt się jednak podobało w Europie. W latach 50. ubiegłego wieku wyruszył szukać szczęścia w południowo-wschodniej Azji. Jego wyobraźnię rozpalały wieści o skarbach ukrytych w dżunglach tajemniczej, niemal w ogóle nieznanej wówczas Kambodży.
Pełny artykuł Marcina Szymaniaka możecie przeczytać w drugim numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Rzeźby przeszmuglowane przez Douglasa Latchforda trafiły między innymi do nowojorskiego Metropolitan Museum of Art.
powrót