Podczas I wojny światowej carat wprowadził Rosję na ścieżkę inflacji i finansowego załamania. Gdy władzę zdobyli bolszewicy, ruszyli tą samą drogą, tylko sto razy szybciej. Uznali, że krach służy ich celom.
Dobrze chociaż, że w Europie dają nam za rubla 50 kopiejek. Gorzej by było, gdyby dodatkowo dawali nam jeszcze w pysk – tak naśmiewał się ze słabego rosyjskiego pieniądza znany XIX-wieczny satyryk Michaił Sałtykow-Szczedrin. Elity rządzące Rosją w przededniu I wojny światowej pamiętały te szyderstwa. I były dumne, że nie muszą się już z ich powodu wstydzić. W efekcie reformy przeprowadzonej w latach 1897–1899 sytuacja uległa bowiem gruntownej zmianie: rosyjski system monetarny doszlusował wreszcie do europejskiego poziomu.
Carski rubel był wówczas jedną z najbardziej stabilnych walut w Europie. Zawierał 0,7742 g złota. Bank Państwowy – Gosbank – emitował też pieniądz papierowy, był on jednak również oparty na złocie. Liczba banknotów wypuszczanych do obiegu zależała ściśle od ilości kruszcu zgromadzonego w Gosbanku.
Tę reformę przeprowadzono m.in. po to, by ułatwić handel z państwami Europy Zachodniej, opierającymi swe waluty na złocie. Ówczesna Rosja eksportowała coraz więcej zboża za granicę. Rząd miał nadzieję, że dochody z tego eksportu będzie mógł spożytkować na uprzemysłowienie kraju. Zacofane, opierające się na rolnictwie Imperium Romanowów zamierzało unowocześniać się na wzór Anglii czy Niemiec. Przynajmniej pod względem gospodarczym, bo w kwestiach politycznych carowie przypatrywali się zachodnim rozwiązaniom, takim jak demokracja parlamentarna i swobody obywatelskie, ze zdecydowaną niechęcią.
Z tych zachodnich swobód korzystał szeroko rosyjski uchodźca polityczny Włodzimierz Iljicz Lenin. Nie podobał mu się jednak ani ustrój Rosji, ani państw zachodnich. Marzyło mu się zniszczenie całego „starego świata" i budowa na jego gruzach komunizmu. Lenin, przywódca niewielkiej, sekciarskiej partii bolszewików, zakładał, że w ustroju komunistycznym pieniądz i finanse nie będą potrzebne. Centralnie sterowana przez państwo gospodarka będzie wytwarzać ogromne ilości towarów i ze specjalnych magazynów każdy będzie sobie brał tyle, ile mu potrzeba.
Włodzimierz Iljicz przewidywał, że osiągnięcie tego etapu poprzedzi jakiś okres przejściowy, w którym pieniądz będzie jeszcze funkcjonował. Tym, jak miałoby to wyglądać w szczegółach, Lenin nie zawracał sobie głowy. Skupiał się na wywołaniu rewolucji. Wierzył, że przejście od kapitalizmu do komunizmu to prawo dziejowe. A skoro komunizm jest nieunikniony, to tysiące różnych szczegółowych kwestii, które pojawią się po drodze, będą musiały siłą rzeczy jakoś znaleźć właściwe rozwiązanie.
Pełny artykuł Marcina Szymaniaka możecie przeczytać w czwartym numerze „Historii bez Tajemnic".
Ilustracja: Włodzimierz Iljicz Lenin uważał, że po dojściu do władzy komunistów pieniądz w ogóle nie będzie potrzebny, fot. Paweł Żukow (domena publiczna).
powrót